Aplikacja – obowiązek czy przywilej?

Aplikacja – obowiązek czy przywilej ?

Obchodzimy 100 lat Adwokatury Polskiej i jest to okazja do podzielenia się refleksjami nie tylko o tym co było, ale także przemyśleniami co do naszej przyszłości.  A przyszłość Adwokatury to najmłodsze jej pokolenie – aplikanci. I w tej kwestii chciałbym zabrać głos, przedstawiając przemyślenia z ostatnich lat, niestety z czasem jakby coraz bardziej aktualne.

Co roku wszyscy adwokaci-wykładowcy, prowadzący zajęcia w ramach szkolenia aplikantów, poddawani są ich ocenie. W przeprowadzanych anonimowo ankietach, aplikanci mają okazję do przedstawienia swojej oceny szkolenia, jego organizacji, poziomu, ale też oceniają, uwzględniając wiele różnych kryteriów, każdego z wykładowców z osobna. Analiza ankiet, nota bene wypełnieniem których zainteresowanych jest stosunkowo niewielu aplikantów, jest zawsze bardzo poważnie traktowana przez wykładowców i podlega corocznej, konstruktywnej analizie. Nawiasem mówiąc lektura ocen wystawianych poszczególnym adwokatom nie zawsze należy do przyjemnych, ale ostatecznie ma głęboki sens – jeżeli rzecz jasna do całej sprawy podchodzimy w sposób  odpowiedzialny.

A gdyby tak, dla pewnej równowagi, odwrócić sytuację i ocenie poddać aplikantów i ich podejście do swoich obowiązków?

Truizmem jest stwierdzenie, że tylko ten aplikant będzie przygotowany do wykonywania zawodu adwokata, który ciężko przepracuje okres aplikacji, a w niej bez wątpienia najważniejsza jest praktyka u patrona. Wyłącznie bowiem w kancelarii, w ramach kontaktu z konkretnymi ludźmi, różnymi sytuacjami i dylematami natury prawnej, etycznej itp. można nauczyć się praktycznego wykonywania zawodu. Pomimo tego, niektórym aplikantom odpowiada sytuacja (a takie przypadki z pewnością istnieją), w której patronat jest fikcją,  gdyż wtedy aplikacja staje się przedłużeniem czasu studiów. Jednak wówczas  nie mogą być w przyszłości zaskoczeni tym, że samo „adw.” przed nazwiskiem nie gwarantuje życia na oczekiwanym wcześniej poziomie.

Od lat uważam, że rola ćwiczeń i wykładów dla aplikantów jest w całym cyklu szkolenia niezwykle ważna, ale zarazem jest tylko dopełnieniem, uzupełnieniem codziennej praktyki w kancelarii patrona. I nie jest to z mojej strony próba pomniejszenia odpowiedzialności wykładowców za ostateczne wyniki szkolenia, ale po prostu stwierdzenie faktu, do czego upoważnia mnie wieloletnie pełnienie obu funkcji tj. wykładowcy i patrona.

I tu rodzi się pewna refleksja. Otóż mam nieodparte wrażenie, że u niektórych aplikantów widoczna jest następująca postawa. Płacę za aplikację – to mam prawo oczekiwać, że zostanę wyuczony  zawodu adwokata. Przez patrona i wykładowców. Byłoby to oczekiwanie słuszne i ze wszech miar uzasadnione, gdyby aplikanci nie tylko domagali się tego, aby ich nauczyć zawodu, ale też sami chcieli zgłębić jego stronę praktyczną i podjąć samodzielny wysiłek w zdobyciu tej wiedzy i umiejętności.

Bez takiej woli ze strony samych zainteresowanych, bez ogromnej determinacji w dążeniu do tego celu – nikt i nic nie uchroni aplikantów przed ciężkimi skutkami zderzenia z adwokacką rzeczywistością, co następuje niemal natychmiast po zdaniu egzaminu.

Gdybym miał ocenić postawę aplikantów podczas szkolenia, to rzecz jasna ocena nie byłaby jednolita. Są różni aplikanci, z odmiennym podejściem do teraźniejszości i swojej prawniczej przyszłości. Są aktywni, zainteresowani nauką i zdobywaniem doświadczenia, nie tylko oczekujący przekazania im wiedzy, ale też samodzielnie jej poszukujący.

Niestety zasmucający jest fakt, że jednocześnie są i tacy, którzy do procesu zdobywania wiedzy podchodzą z całkowitą biernością, bez jakiegokolwiek własnego zaangażowania. Na zajęciach wykazują  daleko idący brak zainteresowania omawianym tematem, budzący frustrację u samych wykładowców. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, w których nie sposób przejść do problemów bardziej złożonych, odpowiednich do etapu nauki zawodu adwokata, gdyż nie można uzyskać odpowiedzi na najprostsze pytania, dotyczące fundamentów danego zagadnienia. Pomijam przy tym, dla jak wielu aplikantów te najprostsze pytania okazują się kosmicznymi dylematami.

Tymczasem ćwiczenia powinny być okazją do współpracy wykładowcy z aplikantami, oczywiście przy zachowaniu relacji nauczyciel-uczeń. Jednak czasem stają się okazją do 3 godzinnego monologu wykładowcy. Oczywiście mam świadomość tego, że zajęcia prowadzimy raz lepiej, a raz gorzej i nie zawsze spełniamy uzasadnione oczekiwania aplikantów. Musimy też z pokorą podchodzić do wszelkich uwag i krytyki z ich strony, o czym już wcześniej wspominałem.

Bycie nauczanym i uczenie się – to jakby naczynia połączone. A skoro tak, to aplikantom też należy stawiać wymagania , chyba że uznamy, że w szkoleniu mogą uczestniczyć tylko ci, którzy sobie tego życzą, patronat potraktujemy za anachroniczną, nieobowiązkową formę praktycznej nauki zawodu, a aplikację wyłącznie za przywilej, zaś jedyną weryfikacją wiedzy i umiejętności aplikanta oraz jego przydatności do zawodu, będą kolokwia roczne i egzamin końcowy. Nawiasem mówiąc wszystkie te wymagania spełnia ministerialny plan wprowadzenia konkurencyjnej aplikacji uniwersyteckiej….

Mam głęboką nadzieję, że ten głos zostanie odebrany jako wyraz prawdziwej troski o przyszłość naszych następców. Jest on formą apelu do aplikantów, by dla własnego dobra i dla chwały Adwokatury, której są nieodzowną częścią, aktywnie, twórczo i z zaangażowaniem uczestniczyli w procesie szkolenia. Przecież w trakcie zajęć szkoleniowych i sprawowania patronatu, adwokaci starają się, najlepiej jak potrafią, przekazać posiadaną  praktyczną wiedzę i podzielić się z aplikantami swoimi doświadczeniami właśnie po to, by oszczędzić im rozczarowań i porażek, których sami nie raz doznali.  Czasami wystarczy posłuchać….

 

Adw. Maciej Korta