Muzyka w adwokackiej todze (6)

Kierunkowy 12

Przypomniałem sobie piosenkę krakowskiego satyryka Krzysztofa Piaseckiego pt. List z Krakowa, pełną sentymentu artysty do Wrocławia, z którego, nota bene, pochodzi. A to stworzyło pretekst do podzielenia się kilkoma refleksjami o muzycznym Krakowie i to w nieco szerszym kontekście.         

Podczas wieczornych spacerów po  uliczkach podwawelskiego grodu, można odnieść wrażenie, że właśnie tu chodzi się z księżycem w butonierce, jak pięknie napisał Andrzej Sikorowski, a przejeżdżające obok dorożki są zaczarowane, choć niestety, dorożek już nie przypominają…..Na tę niepowtarzalną atmosferę Kraków musiał sobie zapracować i mają w tym też udział krakowscy muzycy. To, górnolotnie pisząc, spuścizna wieków kultury krakowskiej, której cnotę szacunku dla tradycji, często myli się z wadą hermetyczności i niechęci do nowości.

Co do muzyki rozrywkowej, to niezależnie od gatunków, nurtów i mód, ta z Krakowa zawsze miała swoją  specyfikę i styl, godnie wypełniając przynależną jej rolę w skali mikro (będąc nieodłączną częścią  kultury miasta) i makro (gdyż nie sposób wyobrazić sobie polskiej sceny muzycznej bez krakowskiej piosenki). Ewa Demarczyk, Marek Grechuta, Skaldowie, Andrzej Zaucha, Zbigniew Wodecki, Grzegorz Turnau, Pod Budą…….Przywołać można jeszcze wielu artystów, których twórczość dowodzi słuszności  równania: dobra piosenka = wartościowa kultura.

A znaczenie kultury, tej najwyższych lotów, staje się szczególne istotne w dzisiejszych czasach, gdy odczuwamy upadek odwiecznych obyczajów i nieskrywaną satysfakcję z obalania wszelkich autorytetów. Nieznośna, wszędobylska papka, udająca sztukę, dla przeciwwagi wymaga stałej aktywności prawdziwych artystów, a więc także tych śpiewających i grających w Krakowie. Są oni bowiem źródłem wyższych wartości, skłaniających do głębszych przemyśleń i dostarczających niezapomnianych przeżyć estetycznych i duchowych. Nawiasem mówiąc to wspólne zadanie dla wszystkich ludzi kultury, również z Wrocławia, który na tym polu nie ma prawa mieć żadnych kompleksów.   

Ale z wyżyn patosu zejdźmy na, a właściwie pod krakowską ulicę. Do klubów, pubów, piwnic, w tym i tej Pod Baranami, a więc do miejsc, gdzie zazwyczaj bije muzyczne serce każdego miasta. Czy na co dzień (chyba bardziej – co wieczór), rozbrzmiewa w nich muzyka godna uwagi? Może nie zawsze w wykonaniu tych największych, ale za to artystów również ciekawych, choć jeszcze nieznanych. Ewa Demarczyk  i Marek Grechuta też kiedyś zaczynali….. Zapewne odpowiedź będzie pozytywna, ale sprawdźmy u źródeł.

Halo Kraków! Gdzie dzisiaj wieczorem można u Was posłuchać dobrej muzyki?

Maciej Korta