RELACJA Z VI EXTREME PRAWNIKÓW – KAZBEK 2019

– We can go now. Com on! Georgij pogania nas. Spędziliśmy godzinę na przełączce pod szczytem (na wysokości ok. 4900 mnpm), potem – ledwie zaczęliśmy trawersować ostatnie podejście – musieliśmy zatrzymać się na kolejne pół godziny. Ten fragment był bardzo stromy, nachylenie przekracza 45 stopni, po kilkudziesięciu metrach podejścia stanęliśmy wbici czubkami raków i czekanami w lodowe podłoże. Czekaliśmy aż miną nas wszyscy schodzący ze szczytu. Ścieżka jest tylko jedna, zygzakiem wiedzie na samą górę. Wreszcie Georgij rusza a my za nim. Jesteśmy spięci liną po 3, 4 osoby, bardzo powoli zdobywamy ostatnie metry. Wreszcie, chwilę po południu – ponad dziesięć godzin po wyruszeniu z bazy, dochodzimy do miejsca ponad którym nic nie ma. Stajemy w najwyższym punkcie w okolicy – na szczycie Kazbeku. Jest piękna pogoda – nasi przewodnicy mówią, że najlepsza w tym sezonie. Ta góra była naprawdę wykańczająca, a przed nami jeszcze mozolne zejście. Jeszcze kilka godzin skupienia.    

Na pierwszym planie lodowiec, powyżej baza Meteo, nad nią nasz cel – Kazbek.

Podejście zaczęliśmy w środę, 7.8., wczesnym popołudniem. Z placu przy Cminda Sameba – prawosławnego klasztoru będącego znakiem rozpoznawczym Gruzji, ruszyliśmy w górę – 18. osób, uczestników extreme, Łukasz – nasz polski lider, alpinista i członek TOPRu, i Dżaba Gomiaszwili, chyba najbardziej znany tutejszy przewodnik. Po dwóch dniach trekkingu dochodzimy do base campu, schroniska Bethlemi Hut (Meteo, bo tak wszyscy mówią na ten niewielki budynek). W Meteo (3653 npm) warunki są surowe: wieloosobowe, nieogrzewane sale wyposażone jedynie w piętrowe prycze, dwie zewnętrzne toalety, których używają tylko najbardziej zdeterminowani. W bazie mnóstwo osób – wszystkie pokoje zajęte, obok budynku kilkadziesiąt namiotów (w małej sali, służącej jako wspólna kuchnia jest ciągły tłok – najwięcej Polaków i Rosjan, ale są też np. wspinacze z zachodniej Europy). Wśród nich wyróżnia się wielkością namiotowa baza polskiej akcji „bezpieczny Kazbek”. Można w niej wykonać podstawowe badania – sprawdzić m.in. saturację krwi. Na tej wysokości niewiele jest osób, którym nic nie dolega – problemy z wysokością dają się we znaki.  

Z tego powodu do ataku szczytowego rusza tylko 12. osób. Sześć zostało w Meteo – nie czują się na tyle dobrze, aby podjąć tą próbę. A jest co zdobywać. Z bazy podejście to jeszcze ponad 1300 metrów do góry, kilkanaście godzin maksymalnego wysiłku, większość po lodowcu, przy czym najtrudniejsze – wierzchołek tej lodowo-skalnej piramidy – czeka nas na samym końcu.   

Atak zaczynamy w sobotę o 2. w nocy. Prowadzi Dżaba, z nim pięciu „jego” przewodników, Łukasz i nasza dwunastka. Około 5. rano dochodzimy do lodowca – od tego momentu spinamy się linami i zakładamy raki. Za jakiś czas potrzebne będą czekany.

Droga przez lodowiec jest coraz bardziej stroma. Co jakiś czas omijamy szczeliny, niektóre są naprawdę duże i wymagają sporego nadrabiania drogi. Tempo podejścia spada, im wyżej jesteśmy, tym wolniej się posuwamy. Zmęczenie jest ogromne, prawie nie do opisania. Myślę tylko, żeby iść powoli do przodu, krok po kroku.

Pogoda wciąż świetna, szczyt widać doskonale – bardzo blisko, na wyciągnięcie ręki. To złudzenie – czeka nas jeszcze kilka godzin podejścia.

Około 10:00 stromym zboczem dochodzimy do śnieżnej krawędzi. Za nią wspomniana przełęcz pod szczytem. Nie uwierzyłbym, gdyby ktoś mi powiedział, że na szczycie stanę dopiero za ponad dwie godziny.  A jednak – góry wysokie kolejny raz uczą cierpliwości i pokory.

 

Kolejka pod szczytem.

Przed 18:00 wszyscy zeszliśmy szczęśliwie do Meteo. Większość z nas jest wykończona. Jak co roku powtarzamy sobie: „nigdy więcej”. Jak co roku, już następnego dnia przerzucamy się pomysłami na kolejne szczyty. Za rok kolejny extreme…  

 

 

Na szczycie

Szczyt Kazbeku osiągnęło w tym roku 11. uczestników prawniczego extreme’u, w tym adwokaci z Wrocławia – Agnieszka Lachowicz i Michał Kapelski.   

Za świetną organizację wejścia na Kazbek odpowiadała m.in. agencja Mountain Freaks ze Stepancmindy, Dżaba i cała ekipa przewodników oraz Łukasz Stempek. Nieocenioną pomoc otrzymaliśmy także od wrocławskiego oddziału Zrzeszenia Prawników Polskich oraz od Okręgowej Izby Radców Prawnych w Katowicach.   

Adwokat Michał Kapelski