Muzyka w adwokackiej todze (15)

Zacznij od Wodeckiego

Ciekawi mnie odpowiedź na pytanie: który z polskich kompozytorów muzyki rozrywkowej, cieszy się największym uznaniem? Zapewne padnie niejedno nazwisko i każdy z odpowiadających będzie miał rację. Pozwólcie więc, że przedstawię swoje kandydatury, o których zresztą już wcześniej pisałem. To Andrzej Zieliński i Zbigniew Wodecki. Dzisiaj uwagę poświęcę drugiemu z nich. Wielki żal, że nie ma go już wśród nas i równie wielka wdzięczność za muzykę, jaką pozostawił po sobie.

Zbigniew Wodecki urodził się w 1950r., a zmarł 22 maja 2017r. Kompozytor,  skrzypek, trębacz, pianista i wokalista, obdarzony ciepłym, męskim głosem. Jednym słowem – muzyk niezwykle wszechstronny. W piosenkach bohatera dzisiejszego felietonu słychać elementy jazzu, rocka, samby, muzyki poważnej i wielu innych gatunków. Co za bogactwo form i różnorodność stylistyczna (a przy tym trafny dobór tekstów) – od porywających „Zacznij od Bacha” i „Opowiadaj mi tak”, przez wzruszające „Lubię wracać tam gdzie byłem” i „Z tobą chcę oglądać świat”, po refleksyjną „Partyjkę”.  Jakież to piosenki! Warto zwrócić uwagę na znakomite nagrania koncertowe Zbigniewa Wodeckiego, które przecież najlepiej weryfikują klasę każdego muzyka. Słucha się ich z zapartym tchem.

Nachodzi mnie taka myśl – a gdyby Zbigniew Wodecki żył i komponował w… Stanach Zjednoczonych? Czy wówczas, adekwatnie do talentu, cieszyłby się taką sławą jak Ennio Morricone czy Burt Bacharach? Czy sale koncertowe świata stanęłyby przed nim otworem, podobnie jak największe wytwórnie płytowe? Kto wie… Ale czy takie dywagacje mają sens? Skoro jednak pytanie padło, to wypada choćby wspomnieć o tym, że nie wszyscy artyści wyrwani (nawet dobrowolnie) z rodzinnego gniazda, w którym dojrzewali i artystycznie kształtowali, potrafią swoje uzdolnienia nadal wykorzystywać i rozwijać w nowym środowisku. Znamy budujące przykłady Romana Polańskiego czy Michała Urbaniaka, ale też niestety wiele odmiennych, potwierdzających wspomnianą zasadę. „Tylu fajnych chłopaków zmarnowało się przez”…wyjazd za granicę – można by powiedzieć, parafrazując słowa Jana Himilsbacha z filmu „Wniebowzięci”. Nic dziwnego, skoro tak często lepsze bywa gorsze od dobrego.

Dobrze więc, że Zbigniew Wodecki komponował, grał i śpiewał przede wszystkim u nas i dla nas. Na szczęście zawsze możemy sięgnąć do jego płyt i warto z tej możliwości korzystać. Gdy więc zastanawiasz się nad tym, jakiej muzyki posłuchać – zacznij od Wodeckiego.

 

Maciej Korta