Muzyka w adwokackiej todze (11)

Legenda z Liverpoolu

3 grudnia 2018r. w Krakowie, odbył się koncert sir Paula McCartneya. Grzechem byłoby nie wykorzystać takiej okazji do przedstawienia kilku refleksji o zespole the Beatles. Paul McCartney, John Lennon, George Harrison i Ringo Starr. Któż nie zna tych muzyków i nie słyszał ich piosenek? Odpowiedź wydaje się oczywista i można ją jedynie  podsumować stwierdzeniem, że Beatlesi zawsze byli, są i będą wielcy.

No tak, ale dla kogo i pod jakim względem? Ilości sprzedanych płyt? Owszem, w tej kategorii, według różnych szacunków, prowadzą na liście wszech czasów (1 mld egzemplarzy!). Wpływu na muzykę innych artystów? I w tej kwestii zespół nie ma się czego wstydzić, gdyż inspirująca moc Beatlesów jest powszechnie znana (a propos – polecam najnowszą, jakże „beatlesowską” płytę Grzegorza Turnaua pt. „Bedford School”). Ilości widzów na koncertach? Tu już niekoniecznie – Czwórce z Liverpoolu nie śniło się grać dla tak licznej publiczności, przed jaką występują dzisiejsze gwiazdy estrady. Może więc  przy formułowaniu takich  gloryfikujących ocen, górę biorą własne gusta i  sympatie oraz wmawianie Czytelnikowi, że obiektywnie ktoś jest lepszy od innego, gdy tymczasem to ocena najzupełniej subiektywna? Może i tak, ale w przypadku zespołu the Beatles wszystko jest możliwe. Dlaczego? Otóż dlatego, że wielkim zespołem był!

Napisano o tym wiele książek, niezliczone publikacje i artykuły,  w których padały różne argumenty. O odkrywczości ich muzyki, jej niepowtarzalności, o nowym rozdziale w całej kulturze współczesnego człowieka, jaki napisali swoją twórczością. Pod każdym z tych stwierdzeń podpisuję się, ale równocześnie myślę, że najskuteczniejszym sposobem wykazania atutów  muzyki, jest zaproszenie do  jej posłuchania. Oj tak, lepiej jest muzyki słuchać, niż o niej pisać….Szczególnie w przypadku Beatlesów.               

Przy tej okazji zastanawiam się, jakimi zdolnościami literackimi należałoby dysponować, by słowem oddać  jej wartość? I czy w ogóle jest to możliwe? Spróbuję. „ Abbey Road”, płyto moja, Ty jesteś jak zdrowie…..Nie, nic z tego.

Dla młodszego Czytelnika, poruszany temat zahacza o prehistorię (to przecież działo się dawno, dawno temu, gdy na świecie nie było jeszcze komputerów). Dlatego też dzisiejsza młodzież pewnie nie wie, że od ponad 50 lat, ich dziadkowie i rodzice, toczą nieustający spór o to, który zespół był lepszy: the Beatles czy the Rolling Stones. Jest on podobny do tego, w którym chcemy rozstrzygnąć, który kolor jest ładniejszy: niebieski czy zielony. Skoro jednak o tym mowa, to muszę przyznać, że co prawda zespół the Beatles nie jest moim najbardziej ulubionym, ale zawsze  pozostanie pierwszym……

Choć zakończył działalność w 1970r., nieprzerwanie od roku 1960, w którym powstał, utwierdza miliony swych miłośników w przekonaniu, że ze wszystkich sztuk, to właśnie muzyka potrafi najszybciej i najgłębiej poruszyć człowieka. I tak będzie dopóki, dopóty człowiek będzie jej słuchał. Czyli zawsze, gdyż na szczęście muzyka nie ulega przedawnieniu.

adw. Maciej Korta